Tragiczne skutki egzotycznych wakacji – rodzina zmarłego obwinia szpital
Robert Kowalik z Wielkopolski udał się w grudniu na wymarzone wakacje na Zanzibar. Dwa tygodnie po powrocie do Polski zaczął odczuwać pogorszenie stanu zdrowia. Ostatecznie trafił do Wojewódzkiego Szpitala Wielospecjalistycznego w Lesznie, gdzie zmarł po kilku dniach. Rodzina uważa, że przyczyną śmierci była malaria, którą lekarze zdiagnozowali zbyt późno. Szpital odpiera te zarzuty, twierdząc, że nie popełnił błędów medycznych.
Wspomnienia z Zanzibaru przeradzają się w koszmar
Elwira Kowalik wspomina, że wakacje na Zanzibarze miały być najważniejszym podróżowym doświadczeniem ich życia. Dwa tygodnie po powrocie do Polski, Robert zaczął czuć się źle, co początkowo przypominało przeziębienie. Jednakże szybko wzrastająca gorączka wzbudziła obawy rodziny.
Powrót do Polski i problemy z diagnozą
Zaniepokojeni stanem Roberta, rodzina wezwała pogotowie. Lekarz stwierdził, że ryzyko poważnej choroby tropikalnej jest niskie, ponieważ Kowalikowie nie przebywali w tropikach przez dłuższy czas.
Lekarz Łukasz Durajski, specjalista medycyny podróży, wyjaśnia, że malaria jest trudna do zdiagnozowania zaraz po powrocie do kraju, ponieważ takie objawy nie są od razu identyfikowane jako choroba tropikalna przez polskich lekarzy.
Nieudane leczenie i utrata życia
Po przewiezieniu do szpitala w Lesznie z podejrzeniem zapalenia płuc, Robert nie reagował na leczenie. Elwira Kowalik opowiada o trudnych chwilach, jakie przeżywali, obserwując pogarszający się stan Roberta. Oliwier Kowalik przypomina sobie, jak widok ojca próbującego złapać oddech rozdzierał mu serce.
Nierozpoznana malaria i śmierć
Po konsultacji z oddziałem chorób tropikalnych w Poznaniu, lekarze z Leszna pobrali próbki krwi, które potwierdziły obecność malarii. Niestety, było już za późno na skuteczne leczenie. Robert zmarł, a jego bliscy czują, że oko mogło być uratowane, gdyby malaria została zdiagnozowana wcześniej.
Szpital utrzymuje, że postąpił zgodnie z procedurami
Władze szpitala twierdzą, że wszystkie badania zostały przeprowadzone poprawnie i nie mają sobie nic do zarzucenia. Tymczasem prokuratura w Lesznie prowadzi śledztwo, które ma wyjaśnić, czy doszło do błędów medycznych.
Trwają dyskusje na temat potrzeby poprawy diagnostyki chorób tropikalnych w Polsce, aby uniknąć podobnych tragedii w przyszłości. Elwira Kowalik podkreśla, że chcieliby otrzymać jakiekolwiek wyjaśnienia lub przeprosiny od placówki.